Jeden spodeczek mleka może wszystko zmienić... W ostatni dzień roku za drzwiami Samuela, nauczyciela literatury, rozlega się ciche, lecz natarczywe drapanie. To bezdomny kot — niezwykły jak każdy kot — niespodziewanie wkracza w życie samotnego trzydziestotrzylatka i w cudowny sposób je przeobraża. Samuel odtąd nie tylko lepiej sypia przy wtórze mruczenia, lecz także nawiązuje nowe przyjaźnie. A wszystko wydaje się prowadzić do pierwszej miłości z dzieciństwa — tej, która kiedyś obdarzyła go tajemniczym pocałunkiem motyla..
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Sięgnęłam po książkę, spodziewając się lekkiej i niezobowiązującej lektury i dostałam sympatyczną historię z wieloma przemyśleniami. W wydawać by się mogło zwyczajną opowieść, autor starał się wpleść wiele życiowych mądrości, ale o tym za chwilę...
Samuel to mężczyzna przed czterdziestką, profesor literatury, który prowadzi nudną i przewidywalną egzystencję. Nie posiada przyjaciół, z siostrą widuje się bardzo rzadko... jednym słowem jest samotny. Aż tu nagle, w jego ustabilizowane życie wkracza kotek. Samuel postanawia go przygarnąć i ta decyzja uruchamia łańcuch zdarzeń, których bohater już nie uniknie. Poznaje Tytusa, swojego sąsiada, i Valdemara przesiadującego w kawiarni... natyka się też na miłość z dzieciństwa - Gabrielę, która w wieku sześciu lat obdarzyła go pocałunkiem motyla. A wszystko za sprawą dobrego uczynku...
Dużym plusem "Miłości przez małe m" jest pierwiastek magi jaki w sobie zawiera. Przeznaczenie kieruje krokami i myślami Samuela, doprowadzając do nieprawdopodobnych wydarzeń i zbiegów okoliczności.
Cała powieść niesie proste przesłanie, że czasami mała rzecz, drobny uczynek może zmienić całe nasze życie.
"Człowiek robi dobry uczynek, jakąś małą rzecz i wyzwala cały łańcuch zdarzeń,które zwracają mu tę odrobinę miłości jaką podarował wielokrotnie pomnożoną. W końcu choćby chciał wrócić do punktu wyjścia nie może. Bo miłość przez małe "m" odcięła mu drogę do tego, czym był wcześniej"
Ale tym razem nie jest tak całkiem kolorowo, bo mam dwa zarzuty wobec książki:
Wydaje mi się, że autor trochę przesadził z filozoficznym jej aspektem. Strasznie dużo przemyśleń i mądrości życiowych, które spowodowały wg. mnie to, że powieść stała się miejscami, podkreślam miejcami!, troszkę ciężka w odbiorze.
Drugi zarzut to sam Samuel... nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć dlaczego, ale po prostu mnie irytował. Raczej nie zapadnie mi w pamięć i też specjalnie się do niego nie przywiązałam :)
Książka mimo to jest przyjemna i niesie mądre przesłanie, a na jej plus niewątpliwie przemawiają krótkie rozdziały i ciekawostki z twórczości wielkich niemieckich pisarzy, m.in Goethego.
"Miłość przez małe m" to taka bajka o poszukiwaniu szczęścia, więc polecam dla odprężenia.
I bardzo jestem ciekawa Waszych opinii na jej temat.
I zamieszczam cytaty, które zapadły mi w pamięć:
"Miłość jest jak piękny kwiat, ale trzeba go szukać na skraju przepaści"
"Być może na miłość zasługują tylko ci, którzy kochają hurtowo, nie odmawiając jednym tego, co dają innym"
Na pewno przeczytam i wiem, że czeka mnie wyborna lektura :)
OdpowiedzUsuńNo i masz, moja lista książek do przeczytania już dawno przekroczyła długość nawet najbardziej monstrualnego paragonu z supermarketu, a Ty mi jeszcze takie rzeczy do wpisania podsuwasz.;D
OdpowiedzUsuń"Miłość jest jak piękny kwiat, ale trzeba go szukać na skraju przepaści"
OdpowiedzUsuńpiękny cytat !
Książka jest i na mojej liście, a teraz przekonuję się, ze naprawde warto do niej zajrzeć
OdpowiedzUsuńPiękna książka... Dopisuje ją do mojej listy, która jest bardzo długa ;)
OdpowiedzUsuńokładka jest wprost cudna :)
OdpowiedzUsuńJa mam takie uczucie czasem,że można w dzisiejszych czasach pisać o mrówce w parku, dodać ideologię do tego, filozofię, prawdy życiowe no i mamy przebój. Tyle,że ludzie to wyczuwają, co po niektórzy. Nie wiem, czy przeczytam tę książkę, przemyślę:)
OdpowiedzUsuń