czwartek, 25 listopada 2010
Dorota Berg "Kudłata"
Przeszłam w swoim życiu wszystko, co możecie wyczytać w najtańszych gazetach, niedoskonale wybrałam faceta, zbrzydłam, wypiłam morze wina, opłakując błędy życiowe, i oczywiście, jak na Matkę Polkę przystało, mam porządny cellulitis, rozstępy i zmarszczki
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Nie wiem co napisać... :)
Książka reklamowana jako antydepresyjna, mnie wpędziła w stan przygnębienia (chwilowy;))...
Dlaczego?
A no dlatego, że zazdrościłam głównej bohaterce tego, że wszystko jej się tak ładnie układało po kolei. Ja akurat dziś mam zły dzień i czuję się jak nieudacznik, więc ta książka, mimo że zabawna podziałała na mnie odwrotnie niż powinna.
Wiktoria jako młoda dziewczyna przeżyła zawód miłosny za sprawą Misia, z którym żyła kilka lat w związku. Wpada w depresję, jednak nie na długo i po niedługim czasie wychodzi za mąż za Patryka. Błąd. Rodzi dwójkę dzieci, odchodzi od męża. Jest gruba, brzydka, ma długi i zero perspektyw. Wtedy z opresji ratują ją niezawodne przyjaciółki: Patrynia, Gocha, Aga i Edyta. Tak mijają latka, a Wiki układa sobie powoli życie bez mężczyzn. Jak prawdziwa Matka Polka poświęca się dzieciom i karierze, ale również i w jej życiu w końcu pojawi się trochę testosteronu... :)
"Kudłatą" czyta się szybko i dobrze, tylko mam wrażenie,że to wszystko już kiedyś słyszałam. Kobieta po przejściach układa sobie życie i w końcu spotyka miłość... Mimo to, tutaj jest to zaserwowane z dużą dawko poczucia humoru :)
W tej historii najbardziej polubiłam zwariowane przyjaciółki głównej bohaterki i to właśnie dla nich warto książkę przeczytać, tak dla poprawy nastroju. ;)
Chyba nie tylko u mnie, obudziło to skojarzenie z Klubem Szalonych Dziewic :)
Wrażenia z książki miałabym pewnie bardzo pozytywne, ale rozczarowało mnie trochę cukierkowate zakończenie i jak dla mnie zbyt potoczny język.
Mimo wszystko polecam, bo dawka humoru, przy takiej pogodzie za oknem, nie zaszkodzi :)
Debiut Pani Berg uważam za udany i czekam na kolejne książki :)
I jeszcze słówko o okładce... Niby wszystko jest z nią wporządku, ale jak się przyjrzeć bliżej, to ta Pani ma strasznie pomiętą bluzkę... Nie żebym się czepiała... ale to jest okładka!! można było w photoshopie wygładzić chociaż... no chyba, że taki był zamysł.... styrana przez życie, pomięta kobieta...
Koniec narzekania :D
Zapraszam do czytania
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Raczej nie sięgnę, też ostatnio jestem jakimś ponurakiem ;(
OdpowiedzUsuńz książek o życiu kobiet polecam "Nie wiem, jak ona to robi" Allison Pearson. wciągająca i bez cukierkowatego zakończenia.
OdpowiedzUsuńa odnośnie bluzki: kobieta szczęśliwa widocznie pomięciem bluzki się nie przejmuje ;)
pomięta? dla mnie to ta bluzka jest trochę pomarszczona, bo jest na nią za duża;d co do książki -dlatego nie czytam takich pozycji;d bo książka jest b. podobna do Dlaczego nie?(czy 'ja wam pokażę!' zawsze mylę) i to mi się takie zbyt realistyczne wydaje, bo jest polskie itd i jakoś to bardziej odbieram, że może mi się zdarzyć;d
OdpowiedzUsuńNo patrz nawet pomiętą bluzkę dojrzałas , oj czepiasz się szczegółów Izuś :O):O) :O)
OdpowiedzUsuńmasz racje okładka jak z Claudii:)
OdpowiedzUsuńP.S nie jesteś nieudacznikiem głuptaski tylko poważną bizneswoman
Hm okładka jak okładka;) a ja nie wiem czemu ale mam ochotę przeczytać tą książkę;) Tylko mam jedno ale: skoro bohaterka jest gruba brzydka i w ogóle, to dlaczego na okładce widnieje uśmiechnięta ładna blondi?:)
OdpowiedzUsuńPodłuch - Bo pod koniec i na początku bohaterka jest ładną i uśmiechniętą blondi ;) Tylko w środku książki trochę się popsuła ;P
OdpowiedzUsuńUhm. Czyli taki hoolwoodzki przypadek?:) Jako taki ->poczwarka -> motylek i happy end?:) Ciekawe ciekawe:D Ja naprawdę bym tą książkę przeczytał;) czasami mam takie odchyły;)
OdpowiedzUsuńraczej motylek -> poczwarka -> motylek ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj ;) co sobie będziesz żałował ;P
a ten happy end to niestety nawet bardziej przesłodzony niż te hollywoodzkie :P
OdpowiedzUsuń