Na nazwisko Katarzyny Bondy natykam się od kilku miesięcy i to w kontekście samych pozytywnych opinii. Byłam ciekawa jej twórczości, lecz jakoś nie było mi po drodze z książkami. Dopiero któraś z kolei rekomendacja, tym razem zdaje się Ani Dziewit-Meller spowodowała, że w końcu zabrałam się za czytanie. "Pochłaniacz" ma 671 stron. Przeczytałam je w ciągu jednego dnia. I mogłyby te dwa zdania wystarczyć za całą opinię o tym kryminale...
Akcja zaczyna się zimą 1993 roku. Poznajemy rodzinę Staroniów powiązaną z mafią trzęsącą trójmiastem. Mechanika, jego żonę, oraz bliźniaków Marcina i Wojtka. Marcin upatruje sobie za uczuciowy cel Monikę, siostrę swojego kumpla Przemka. Chcąc jej zaimponować zaczyna się niebezpiecznie mieszać w mafijne sprawy. W końcu w tajemniczych okolicznościach ginie zarówno dziewczyna jak i jej brat...
Dwadzieścia lat później, do Polski po kilku latach pobytu w Huddersfield ,wraca wraz z córeczką profilerka Sasza Załuska. Już kilka dni po przyjeździe otrzymuje tajemnicze zlecenie. Szybko okazuje się, że zleceniodawca wcale nie jest tym za kogo się podaje, a w miejscu, gdzie Sasza miała zbierać informacje, popularnym klubie muzycznym, ktoś morduje współwłaściciela i ciężko rani menadżerkę. Sprawa wydaje się prosta, gdyż ranna wskazuje winną, jednak czy aby pamięć nie płata jej figla?
Jak pewnie nietrudno się domyślić, przeszłość będzie miała wielki wpływ na wydarzenia teraźniejsze i bez zagłębienia się w stare sprawy była policjantka i jej dawni koledzy nie rozwiążą zagadki...
"Na miejscu zbrodni pozostał tylko zapach" - hasło, które znajdujemy na okładce uważam za trochę naciągane i nieprawdziwe. Zapach był kluczowym elementem, pozwalającym rozwiązać sprawę, ale nie jedynym. Miejsce zbrodni bogate było w inne ślady, i nie tylko węszący owczarek niemiecki musiał się napracować. Ale to tyle marudzenia.
Bonda stworzyła wciągający, wielowątkowy kryminał, który mimo ogromu stron i postaci nie przytłacza, nie powoduje, że w czasie lektury gubimy się wśród bohaterów. Wszystko jest spójne i dopracowane. Każda osoba występująca w książce jest starannie zarysowana, a główni bohaterzy, których spotkamy jeszcze w trzech kolejnych częśćiach, budzą skrajne emocje, od sympatii po jakieś ciemne odczucia. Historię Saszy Załuskiej poznajemy już nieco w pierwszej części, lecz podejrzewam, że kobieta nas jeszcze nieraz zaskoczy. Nie jest superwomen, tylko człowiekiem, który popełnia błędy, ulega słabościom i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Z niecierpliwością oczekiwać będę kolejnych z nią spotkań.
Jak pisałam wcześniej "Pochłaniacza" pochłonęłam i gorąco polecam. Mało jest dobrych polskich kryminałów. Ten bije na głowę wiele pozycji w swoim gatunku!