Po ostatnim spotkaniu z twórczością Katarzyny Michalak postanowiłam zrobić sobie przerwę. Bardzo mnie rozczarowało zakończenie "Sklepiku z niespodzianką" i powiedziałam sobie "stop", jednak jak się okazało nie na długo. "Bezdomna" mnie zaciekawiła... Wydawała się zupełnie inna od poprzednich pozycji autorki, postanowiłam więc spróbować i tym razem się nie zawiodłam, chociaż otrzymałam coś zupełnie innego niż mi się pierwotnie zdawało. Sięgnęłam, ponieważ potrzebowałam przyjemnej historii z happy endem, jednak o tym nie mam mowy, a to co zaserwowała mi pisarka na długo zajmie moje myśli...
Kingę poznajemy w momencie, kiedy w wigilijny wieczór w osiedlowym śmietniku próbuje za pomocą tabletek i wódki zabić się. Nie jest jej to niestety dane, ponieważ na przeszkodzie staje jej kot, a chwilę później Aśka, dziennikarska hiena węsząca dobry temat. Kobieta zaprasza bezdomną i kota na wigilijną kolację. Jak się szybko okazuje, kobiety mają wspólną przeszłość... Asia z nie do końca czystymi intencjami postanawia pomóc kobiecie wrócić do życia w społeczeństwie, jedyne czego oczekuje w zamian to jej historia. Tę poznajemy stopniowo, a każda przerzucana strona przybliża nas do finału, który wstrząsa i wywołuje szok...
Katarzyna Michalak tym razem poruszyła naprawdę trudny temat - depresję poporodową, a w tym przypadku dokładnie - psychozę poporodową.
"Ludzie już wiedzą, że istnieje coś takiego jak depresja poporodowa, że świeżo upieczona mama zamiast unosić się na skrzydłach miłości i promienieć szczęściem, tonie we łzach, nie ma siły wstać z łóżka, nie chce zajmować się niemowlęciem. Trudno się przyznać przed znajomymi i sąsiadami, że córka czy synowa ma "wiesz, baby blues, takie to nowomodne dzisiaj", ale do świadomości społecznej istnienie depresji poporodowej dotarło.(...)Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, czym jest i jak śmiertelnie jest niebezpieczna dla matki i dziecka psychoza poporodowa. Coś, co zaczyna się nagle, bez ostrzeżenia i rozwija błyskawicznie. Coś, czego zaatakowana kobieta nie potrafi zrozumieć ani nazwać(...)"
Nie wiem na ile autorka zbadała temat, jednak relacja Kingi w sugestywny sposób pokazuje jak można wołać o pomoc i nie być słyszanym przez najbliższą rodzinę czy lekarzy. Jak bagatelizowanie małych, wydawać by się mogło, odchyłów prowadzi do wielkich tragedii.
Drugim tematem przewodnim książki są media, szczególnie te szmatławe, szukające taniej sensacji, żerujące na czyimś nieszczęściu. Zdaję sobie sprawę z tego jak funkcjonują brukowce, często preparujące historie i nie mogę się z tym pogodzić. Szlag mnie trafia, kiedy widzę ludzi kupujących te popularne "dzienniki", a potem rozprawiających na temat niedawnego lądowania kosmitów, czy też tragedii oprawionych w ramy sensacji. Że już o zestawieniu nagiej pani pogodynki, ze zdjęciami ofiar kataklizmu nie wspomnę!
Mimo, że Katarzyna Michalak miejscami ocierała się o banał, tworząc nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, udało jej się stworzyć ciekawą, sugestywną historię, która w zasadzie mogłaby się przytrafić wielu kobietom. Być może trudno sobie, czytając "Bezdomną", wyobrazić siebie w roli Kingi, jednak nigdy nie wiadomo kiedy karta się odwróci i staniemy na skraju przepaści wołając o pomoc...
Warto sięgnąć, rozejrzeć się wokoło i zastanowić, czy ktoś nie krzyczy do nas z prośbą o ratunek...
Aktualizacja:
Po napisaniu tej opinii, dzięki Agnieszce trafiłam na tekst wskazujący błędy zawarte w "Bezdomnej", których sama nie byłabym w stanie wyłapać. Dalej uważam, że ogólne przesłanie książki jest ważne i dobre, niemniej przykrym jest to, że autorom brakuje czasu czy chęci na zgłębienie tematów, które poruszają w swoich powieściach.
Link do tekstu -> KLIK
Aktualizacja:
Po napisaniu tej opinii, dzięki Agnieszce trafiłam na tekst wskazujący błędy zawarte w "Bezdomnej", których sama nie byłabym w stanie wyłapać. Dalej uważam, że ogólne przesłanie książki jest ważne i dobre, niemniej przykrym jest to, że autorom brakuje czasu czy chęci na zgłębienie tematów, które poruszają w swoich powieściach.
Link do tekstu -> KLIK