czwartek, 2 sierpnia 2012

Camilla Lackberg "Syrenka" i "Latarnik"

 


Postanowiłam dwie kolejne książki Camilli Lackberg umieścić w jednym poście, ponieważ czytałam je w jednym ciągu (zresztą inaczej się nie da, biorąc pod uwagę jak kończy się "Syrenka"!). Autorka zastosowała zabieg, który nie pozwolił porzucić lektury i kazał sięgnąć po kolejną część, czyli "Latarnika"

I teraz uwaga! Czytałam książke trzy dni temu... i nie mogę sobie przypomnieć o czym była. Wątek obyczajowy jak najbardziej pamiętam, kryminalny mi umknął. Co ciekawe, wcześniej sięgnęłam po "Niemieckiego bękarta" i dopiero po trzydziestu stronach zorientowałam się, że już to chyba czytałam! Wniosek wyciągam jeden... Lackberg tworzy książki, które szybko się pochłania i równie szybko zapomina. Niemniej w chwili czytania stanowią na pewno świetną rozrywkę.

Nie będę przytaczać szczegółów śledztw, bo to każdy może sprawdzić czytając tył okładki, a w przypadku tej serii łatwo jest zdradzić za dużo i zepsuć lekturę komuś, kto dopiero zaczyna przygodę ze skandynawską pisarką. Czytając "Syrenkę" i "Latarnika" łatwo zauważyć różnicę w poziomie lektury. O ile ta pierwsza jest jak zwykle ciekawie wymyślona, o tyle druga po prostu się autorce nie udała. "Latarnik" to chyba najsłabsza z całej serii pozycja, która miejscami wręcz nudzi. Kilka wątków śledztwa wymknęło się autorce spod kontroli i czytelnik nie doczekuje się ich rozwiązania. W każdej poprzedniej powieści wszystkie nitki okazywały się być ze sobą powiązane, w "Latarniku" brak tej konsekwencji, a i historia miejscami przypomina to co mogliśmy już poznać w poprzednich tomach.

Do tej pory robiłam sobie dłuższe przerwy między kolejnymi tomami i taki sposób czytania właśnie polecam. Duża dawka Lackberg może zaszkodzić i obrzydzić lekturę, która mimo wszystko składa się na dobrze skonstruowane i ciekawie podane kryminały.

Polecam, bo mimo wad Lackberg dalej pozostaje jedną z moich ulubionych autorek powieści kryminalnych, chociaż w "Latarniku" wyraźnie pokazała, że nie każda książka musi się udać. Mam nadzieję, że "Fabrykantka Aniołków" będzie już powrotem do dobrej formy.

11 komentarzy:

  1. Bardzo polubiłam panią Camillę przez "Fabrykantkę aniołków" wiec po te dwie książki z ogromną ciekawością sięgnę, gdyż jestem wielbicielką jej stylu, choć przeczytałam dopiero jedną książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie skusiłam się na żadną książkę autorki. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię styl Camili Lackberg:) na razie przeczytałam dwie książki jej autorstwa

    OdpowiedzUsuń
  4. "Syrenki" nie mam, ale "Latarnik" stoi na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dotąd czytałam jedną książkę Lackberg, ale w planach mam całą serię. Coś z tym zapominaniem jest, bo też nie mogę sobie przypomnieć szczegółów z powieści.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się nadmiar Lackberg obrzydza. A książki rzeczywiście ma dobre, zwłaszcza Niemiecki bękart i Fabrykantka aniołków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obie książki czekają już na półce:-) Wkrótce mam zamiar je przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już po którymś tomie powiedziałam sobie, że dalszych części czytać nie będę. Ale oczywiście jednak sięgnęłam. I rzeczywiście - ta ostatnia "Fabrykantka aniołów" jest i moim zdaniem lepsza od swej poprzedniczki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki ale mam je w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepadam za kryminałami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Syrenka mnie zachwyciła, Latarnik zwyczajnie znudził i nie doczytałam do końca. Myślałam,że coś ze mną jest nie tak, a tu taka zbieżność opinii... Bardzo się cieszę ;) Za Fabrykantkę dopiero się wezmę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Baner