środa, 8 czerwca 2011

Harosław Jaszek "Jak niechcący spowodowałem upadek światowego koncernu"

"- Proszę pana, jest pan siódmą osobą, do której mnie przełączono. Proszę mnie już dalej nie przełączać..."
Czy zdarzyło Wam się kiedyś dzwonić do jakiejś firmy, gdzie po kolei przełączano Was do kolejnych osób, a żadna nie potrafiła udzielić odpowiedniej informacji? A zastanawialiście się kiedyś, czym taka dezinformacja w dużych instytucjach jest spowodowana? Jeżeli chociaż raz, przeszło Wam takie pytanie przez myśl, to koniecznie musicie sięgnąć po książkę "Jak niechcący spowodowałem upadek światowego koncernu", najnowszą pozycje Harosława Jaszka, autora znanego z książki "Jak niczego nie rozpętałem"

Pierwsze co w tej pozycji rzuca się w oczy, to zdjęcie na okładce. Wzięłam książkę do ręki... najpierw wielkie zdziwienie - co to jest? Potem długotrwały atak śmiechu, którym postanowiłam zarazić resztę rodziny (nie było to trudne), a następnie kolejne zastanowienie - co też to zdjęcie ma do wielkiego koncernu? Jak się okazało bardzo wiele, a wyjaśnienie pojawia się na kartach książki.

Bohater, niemłody już mężczyzna, zostaje zatrudniony w światowym koncernie - Netholu - producencie otwieraczy do puszek. Wszystko w firmie budzi zachwyt, szczególnie plakaty z których krzyczą hasła takie jak: "Poprawmy świat", "Chcemy zmieniać świat na lepsze poprzez oferowanie coraz nowszych produktów", "Chcemy być liderem wśród dostawców produktów, które produkujemy", "Zawsze widzimy cel", "Najważniejszy jest sprawny proces", itd... Oczywiście bohater w 100% identyfikuje się z misją i wizją firmy i w całej swej niemal dziecięcej naiwności, wierzy, że Nethol to miejsce gdzie najważniejszy jest pracownik. Ale hasła na plakatach i rzeczywistość, to dwa zupełnie różne światy.
Koncern sterowany jest przez... normy i procedury, poprawiane niemal każdego dnia. Oczywiście większość nieżyciowa i niewykonalna (że już nie wspomnę o tym, że niezapamiętywalna). Ale, jak wiadomo człowiek potrafi dostosować się do każdych warunków... W końcu zawsze można wdrożyć procedurę awaryjną... (patrz -> okładka)

"Jak niechcący...", to satyryczny obraz wielkiego koncernu, pełny z pozoru absurdalnych sytuacji, które jak wiem z zasłyszenia, mają miejsce w rzeczywistości. Chociaż autor na końcu książki, jak zwykle dodał informację, że wszelkie sytuacje i osoby są fikcyjne, myślę, że każdy zatrudniony w dużym przedsiębiorstwie znajdzie coś, co będzie mu się kojarzyć z jego własnymi absurdami firmowymi.
Nie lada gratka dla studentów ekonomii i zarządzania (sama skończyłam zarządzanie, więc miałam powody do tym większej radości), bo wszystkie hasła które pojawiają się na salach wykładowych, tutaj znajdują swoje nietypowe zastosowanie. Do tego skróty typu PSAMI (Badanie zadowolenia i motywacji personelu), KASA (badanie zadowolenia kluczowych klientów), PAPKA (doroczna ocena pracowników w kluczowych obszarach) i mój faworyt - IAIA (nie będę rozwijać, sami sprawdzicie), powodowały u mnie niekontrolowane ataki wesołości. Prawda, że są niezwykle... wymowne?

Cała pozycja, to ukazanie w krzywym zwierciadle nowoczesnego zarządzania, które często nijak się da zastosować w praktyce. Nie ma w "Jak niechcący..." momentu słabszego, książka jest niezwykle równa, pełna ironii i świetnego humoru. I moim skromnym zdaniem, lepsza niż poprzedniczka.

Jeżeli chcecie wiedzieć, jak doprowadzić do upadku światowego koncernu, to koniecznie sięgnijcie! Z czystym sumieniem polecam, a autorowi z całego serca dziękuję za długotrwałą poprawę humoru. Do tej pozycji na pewno wrócę jeszcze nie raz i czekam na kolejne!

13 komentarzy:

  1. Okładka jest mocarna :D A książeczkę bym przeczytała, bo jest jak najbardziej na czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. nardzo chciałabym przeczytać! tytuł kojarzy mi się z płytką Kult 'Ostateczny krach systemu korporacji' :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super cieszy mnie, że Harosław nie rozczarowuje i trzyma klasę :) z chęcią przeczytam co się wyprawia w wielkich koncernach

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że mnie również może przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawiłaś mnie tą pozycją, czegoś takiego jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie jestem po lekturze "zabawnej" książki, więc muszę chwilę odetchnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi genialnie :) MUSZE przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje się ciekawa. Przeczytam kiedy będę miała ochotę na książkę, przy której mogę się pośmiać.

    OdpowiedzUsuń
  9. no tak, świetnie, taki stos na mnie łypie ogromnymi okładkami, a Ty takie zachęcające recenzje piszesz! No nic, trzeba zakupić i poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą książką, jak tylko będę miała okazję to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za rekomendację, już wpisałam na swoją listę książek do przeczytania.
    Pozdrawiam,
    Artsajke
    ksiazkiartsajke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. To może być fajna książka z serii pozytywnie zakręconych, jestem jej bardzo ciekawa - zachęciłaś mnie swą recenzją.
    ps. okładka rewelacyjna , już widziałam tą fotkę wcześniej-dzieło niezwykłego wynalazcy. Bo trzeba mieć niezłą wyobraznię aby coś takiego stworzyć :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Heh, też się chwilę przyglądałam okładce na zdjęciu zanim załapałam, co to :)
    Brzmi smakowicie, dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Baner