środa, 19 marca 2014

Cecelia Ahern "Sto imion"




Na wstępie przyznam się od razu, że nie czytałam nigdy najgłośniejszej książki Ahern - "Ps. Kocham Cię", widziałam jedynie film, który bardzo lubię. Czytałam za to inną, bardziej magiczną powieść irlandzkiej pisarki "Gdybyś mnie teraz zobaczył". W życiu małego chłopca pojawia się, wprost z krainy bajek, Ivan. Ciocia chłopca nie jest w stanie uwierzyć w jego istnienie, jednak tęsknota za miłością i ciepłem drugiej osoby powodują, że i ona w końcu dostrzega mężczyznę, jak można się domyślić, zmienia jej poukładane życie nie do poznania... Piękna pełna czaru historia, zupełnie niepodobna do tej opisywanej dzisiaj, jednak miałam ochotę wspomnieć o tej książce.
Sto imion to magia, tylko w zupełnie innym wydaniu. Autorka sprzedaje nam tym razem magię codzienności, próbując udowodnić, że w każdym z nas jest jakaś historia do opowiedzenia i nawet z pozoru nudny człowiek trzyma w zanadrzu coś ciekawego.
Kitty Logan jest dziennikarką, która popełnia poważny błąd. W programie telewizyjnym oskarża niewinnego człowieka, rujnując mu tym życie. Sama również traci pracę, a kariera wisi na włosku. Jedyną jej ostoją jest gazeta "Etcetera", której naczelną jest jej przyjaciółka Constance. Ta jako jedna z niewielu nie odwraca się od Kitty. Jednak naczelna przegrywa walkę z rakiem. Dziennikarka postanawia zrealizować ostatni projekt przyjaciółki, wpada więc w jej ręce tajemnicza teczka z listą stu nazwisk. Co łączy te wszystkie osoby? Jaki jest wspólny mianownik? I przede wszystkim, o czym Constance chciała napisać?
Kitty dociera do sześciu osób z listy. Osób z pozoru całkiem zwyczajnych, jednak kiedy dziewczyna zaczyna poznawać ich historie, jej własna zaczyna się zmieniać...

Przeczytałam "Sto imion" jednym tchem i skończyłam zachwycona...Cecelia Ahern nie powiela szablonów, jej historie zawsze są niepowtarzalne, nigdy nie mamy wrażenia, że gdzieś już coś podobnego czytaliśmy. Autorka jest kopalnią świetnych pomysłów, dzięki czemu tworzy nietuzinkową, pełną czaru literaturę kobiecą z najwyższej półki. Czytając płakałam i śmiałam się na przemian. Każdy z bohaterów, których spotykamy na kartach książki, to osobny materiał na powieść. Główna bohaterka, mimo że początkowo samolubna i irytująca, pod wpływem osób z listy zmienia się, zaczyna dostrzegać swoje wady, próbuje je wyeliminować.
Ahern tym razem nie raczy nas magią w sensie dosłownym, jednak udowadnia, że istnieje magia codzienności, że spotykamy się z nią niemal codziennie, ot mijając przechodnia na ulicy. Bo każdy z nas to historia, każdy z nas jest materiałem na artykuł i przede wszystkim każdy z nas, może się zmienić, ponieważ sami kierujemy własnym życiem.

Polecam gorąco, bo historia naprawdę godna uwagi!



14 komentarzy:

  1. "PS. Kocham Cię" to książka, którą kupiłam ze trzy lata temu, i nadal czeka na półce, aż w końcu sięgnę po nią... Muszę to nadrobić i wtedy może pozwolę sobie na zakup "Stu imion", które wydają się niezłą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też widziałam tylko film na podstawie ksiązki tej autorki. wszystko, co opisujesz, bardzo zachęca. czuć ciepło bijące od tej ksiązki. dzis taki deszczowy dzień, miło by było go sobie rozświetlić takim tekstem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też te nazwisko kojarzy się właśnie z "PS. Kocham Cię" :) Recenzja "Stu imion" zachęcająca, będę musiał kiedyś się zapoznać z jej stylem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś w tym jest - ja również naprzemiennie płakałam i zaśmiewałam się przy tej książce. Chociaż były takie momenty, mniej więcej w połowie akcji, kiedy irytowałam się brakiem jakichkolwiek tropów, co wydarzy się dalej. Ale ostatecznie przekonałam się, że właśnie na tym rzecz polega, by odkrywać tę zagadkę wraz z bohaterką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czeka na półce i nie mogę się doczekać aż ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To już druga recenzja tej książki, w której obecne są silne emocje, a to dla mnie jak lep na muchy, z łatwością daję się złapać na tytuły, które zaserwują mi emocjonalny rollercoaster, dlatego z wielką chęcią i ciekawością sięgnę po ten tytuł z nadzieją, że i mnie tak poruszy, jak innych czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na półce a tu kolejna pozytywna nota cieszy mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja zaopatrzyłam się w książkę :) Jestem jej ogromnie ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie po najnowszej ''How to fall in love'' pochłonęłam dosłownie na raz. Wraca dobra Cecelia Ahern po ''Sto imion i ;;The time of my life''

    OdpowiedzUsuń
  10. Przedstawiłaś tę książkę w bardzo ciekawy sposób. Jeśli będę mieć okazję, to z przyjemnością po nią sięgnę. Wydaje się być jedną z lektur, które warto przeczytać. ;>

    Zapraszam do nas:
    http://from-my-sleeve.blogspot.com/

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowita historia zachęcająca do zapoznania się z dalszą twórczością autorki. Na uwagę zaskakuje samo wydanie książki, gdyż jest po prostu śliczne - naprawdę przykuwająca wzrok okładka, złocenia na niej - bardzo dopracowany każdy szczegół, co się chwali. Niby mówi się, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale jakoś przyjemniej jest, jeśli owa prezentuje się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie jak Ty widziałam tylko film. Sto imion w zeszlym miesiącu kupilam koleżance na urodzinki. Byla zachwycona. Twoja recenzja również mnie zaciekawila. Moze sie skusze na ten tytul :)

    OdpowiedzUsuń
  13. super recenzja i blog również na pewno tutaj wrócę
    pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej, chcę ją mieć! Oglądałam "PS Kocham Cię" <3

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń

Baner