Na szczęście mleko... Uratowało świat! A gwoli ścisłości jego właściciel, czyli tata. Wyobraźcie sobie sytuację, w której mama wyjeżdża na delegację, domem zajmuje się tata i nagle okazuje się, że nie ma mleka! Dzieci nie mają z czym zjeść płatków śniadaniowych, a ich rodziciel nie ma czego dolać do herbaty. Rozwiązanie sytuacji jest proste, wystarczy udać się do sklepu za rogiem... Tylko dlaczego tata znika na baaaardzo długo? Wytłumaczenie zjawia się wraz z ojcem, a jest naprawdę zadziwiające. W końcu niecodziennie człowiek ma okazję spotkać piratów, Wumpiry czy galaktyczną policję. A zaczęło się od mleka...
Neil Gaiman był mi do tej pory znany z ekranizacji "Gwiezdnego pyłu". Filmu, który swoim klimatem mnie zauroczył i do którego często wracam. Stąd też pomysł, aby w końcu sięgnąć po Gaimana na papierze. Padło, na pozycję dla dzieci... Tyle że jak się okazało, książeczka skierowana do młodszych czytelników sprawiła mi tyle frajdy, że w zasadzie w dalszym ciągu uśmiecham się pod nosem. Mimowolnie parskałam śmiechem w czasie lektury, żałując że mojego ojca nigdy taka historia nie spotkała... :)
Myślę, że każdy odnajdzie coś dla siebie w tej pięknie wydanej, świetnie zilustrowanej przez Chrisa Riddella, książce. Dzieci posiadające rodziców chodzących do sklepu po mleko, rodzice kupujący mleko dla dzieci i każdy zwykły śmiertelnik nie mieszczący się w powyższych kryteriach...
Polecam gorąco!
A na facebooku trwa konkurs, w którym wygrać można egzemplarz książki. Zapraszam -> KLIK
Coś Gaiman obrodził, tak wypadło, że u mnie dziś też o nim. I w dodatku o tej samej książce ;)
OdpowiedzUsuńFabuła brzmi niezwykle zachęcająco! I ta okładka! Jest taka ładna! ; - )
OdpowiedzUsuńNo to myk, na fejsa :)
OdpowiedzUsuńA ja poelcę jeszcze "Księgę cmentarną" Gaimana. Świetnie się czyta, pełna tego wyjątkowego poczucia humoru.
OdpowiedzUsuńO...ciekawa:)
OdpowiedzUsuń