wtorek, 24 kwietnia 2012

Paullina Simons "Dziewczyna na Times Square"

Pewnie niejedna osoba czytająca tę notatkę zachwycała się trylogią Paulliny Simons o Tatianie i Aleksandrze. Ja ją pochłonęłam czytając niemal non stop, nie jedząc i pijąc prawie. Byłam zachwycona krótko mówiąc. Ciężko więc będzie autorce zatrzeć wspomnienie o trylogii i stworzyć równie doskonałą opowieść. "Dziewczyna na Times Square" to historia zupełnie inna, jednak ma w sobie to coś, co powoduje, że nie jesteśmy w stanie oderwać się od lektury.

Lily mieszka w Nowym Jorku, studiuje i wiecznie cierpi na brak pieniędzy. Żyje chwilą i dniem dzisiejszym, nie myśląc o przyszłości. Wszystko zmienia się pod wpływem kilku wydarzeń. Znika współlokatorka dziewczyny, a wcześniej odchodzi chłopak. Ale żeby nie było tak całkiem ponuro, Lily wygrywa na loterii ogromną sumę pieniędzy. Śledztwo w sprawie zaginionej Amy prowadzi nowojorski detektyw Spencer O'Malley i oczywiście, jak nietrudno się domyślić, mimo sporej różnicy wieku między Lily i policjantem zaiskrzy. Jednak to nie wszystko, nad bohaterką zbierają się czarne chmury i jak to w życiu bywa, szczęście często musi być okupione cierpieniem...

Jak pisałam we wstępie, ciężko będzie Paullinie Simons stworzyć historię na miarę "Jeźdźca miedzianego". "Dziewczyna na Times Square" to bardzo dobra powieść kobieca, która z pewnością umili niejeden wieczór, podczas którego z wypiekami na twarzy śledzić będziemy zmagania Lily z losem, jednak zabrakło tego, co odnalazłam w trylogii o Tatianie i Aleksandrze. Nie jestem nawet w stanie zdefiniować czego dokładnie mi brakuje. "Dziewczyna..." to świetne czytadło, w którym autorka raczy nas opowieścią miłosną, wątkiem kryminalnym, dramatem i wieloma różnymi wątkami poruszającymi mniej lub bardziej ważne problemy. Każdy odnajdzie w niej coś dla siebie, dlatego polecam wszystkim, bo lektura z pewnością jest godna uwagi.

14 komentarzy:

  1. "Dziewczyna na Times Square" jest pierwszą książką Paulliny Simons, ktorą przeczytałam. Po jej lekturze z dużą dozą sceptyzmu podchodziłam do "Jeźdzca miedzianego", bo książka dość mimo wszystko infantylna, sam wątek miłosny mnie nie pochłonął, a książkę męczyłam dość długo.
    Gdyby ktoś znajomy zapytał się, czy polecam, pewnie bym tego nie zrobiła, jest przeciez tyle fantastycznych pozycji, ktorych nigdy w życiu nie będę w stanie przeczytać (na samą myśl o tym serce płacze ;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba charakterystyczne dla Simons, że wątki miłosne w jej książkach ocierają się chwilami o kicz, ale oceniając całość jestem zawsze zadowolona z lektury jej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja szczerze mówiąc, nie wiem czy chcę sięgnąć po tę książkę. Jeździec miedziany pozostaje wciąż na szczycie najlepszych lektur jakie miałem przyjemność przeczytać. Jednak tam Simons trafiła bezbłędnie zarówno historycznie w okres, który mnie fascynuje, jak też bilans emocjonalny - z przewagą w stronę cierpienia dodającego autentyzmu. Może kiedyś się zdecyduję, na razie chyba jednak ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa, chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Same smakowitości stosikowe ;) "Tygrysimi Wzgórzami" nie tak dawno się zachwycałam, więc z czystym sumieniem polecam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. trylogii niestety nie miałam okazji czytać
    książka, którą opisujesz, wydaje mi się dość ciekawa, więc dałabym jej szanse i przeczytała ją
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja za to nie czytałam trylogii o Tatianie i Aleksandrze (spokojnie, nadrobię to), ale czytałam "Drogę do Raju" tej pisarki. Próbuję stworzyć recenzję tej książki bo mnie głęboko poruszyła, dlatego na sto procent sięgnę po wszystko co wyjdzie spod pióra pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się podobała :)
    Może dlatego, że Jeźdźca mam ciągle przed sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciąż czekam na okazję, kiedy będę mogła przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że znalazłabym w niej coś dla siebie, choć opinie zbiera różne. Z kolei 'Jeźdźca' nie znam wcale i zastanawiam się, w jakiej kolejności byłoby lepiej je przeczytać - najpierw tę słabszą, by potem być mile zaskoczoną, czy najpierw lepszą i się potem ciut rozczarować ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jeszcze nie dotarłam do końca trylogii (jestem gdzieś za połową drugiej części), ponieważ mam ją w telefonie i czytam "w wolnych chwilach", których jakoś brakuje... :( Ciekawi mnie ta powieść i chętnie po nią sięgnę. Kiedy tylko skończę z trylogią ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej ;) P.Simons jest absolutnie moja ulubiona autorka. Jej ksiazki wciagaja prawie od poczatku i mimo, ze czyta sie je nie tak latwo to znajduja sie na gornej polce moich ulubionych lektur. Nie wiem czy ktos z Was mial przyjemnosc czytac inne ksiazki P.Simons (oprocz Tatiany i Aleksandra, ktore mnie bardzo 'wciagnely'). Bardzo dobra jej ksiazka jest np. Droga do raju... Absolutnie polecam takze inne jej ksiazki, bo sa naprawde rewelacyjne!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię książki Simons. Znajomość z nią zaczęłam, oczywiście, od "Jeźdźca...", potem była "Droga do raju" (też bardzo dobre czytadło. A teraz jestem po lekturze "Dziewczyny na Times...", od której nie mogłam się oderwać. Tylko te informacje na temat historii Polski. O Boże! Kampania wrześniowa w Polsce skończyła się - wg Simons - w GRUDNIU 1939r.!!! O Jezu! Czy ta kobieta nie ma dostępu do Internetu? Do Wikipedii chociażby?

    OdpowiedzUsuń
  14. No "Jeździec Miedziany" i "Tatiana i Aleksander" są najpiękniejszymi książkami jakie do tej pory przeczytałam i zrobiłam to w zastraszającym tempie, bo ciężko było się od tej lektury oderwać. Teraz zabieram się za "Ogród Letni" (ponoć ta część za bardzo nie wyszła autorce, ale ciekawość wygrywa). Co do tej książki to zobaczymy - będę ją kupować teściowej i zapewne później od niej pożyczę :)

    Justyna :)

    OdpowiedzUsuń

Baner