czwartek, 16 czerwca 2011

Richard Harvell "Dzwony"

Powieść Richarda Harvella, to jedna z niewielu pozycji, jakie dostarczają nam całego wachlarza rozlicznych emocji. "Dzwony" to przede wszystkim dźwięki, które przebrzmiewają z każdej strony tej niezwykłej opowieści i działają na nasze zmysły. Dostosowujemy się do nastroju, do poszczególnych tonów historii, a dźwięk narasta, uspakaja się, wchodzi w decydującą fazę i prowadzi nas aż do upragnionego finału.

Mojżesz nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Urodził się w małej wiosce, jako syn głuchoniemej kobiety, na co dzień zajmującej się wprawianiem w ruch dzwonów kościelnych, które są niezwykle głośne i pozbawiły już słuchu kilkanaście osób. Jednak kobieta czuje je całą sobą, ma niezwykły dar i ten dar przekazała swojemu synowi. Chłopiec od najwcześniejszych lat, był niezwykle czuły na dźwięki, jednak zupełnie nie szkodziła mu bliska obecność dzwonów. Słuch miał wręcz genialny. Żył z matką w dzwonnicy, która stała się ich jedynym światem, aż do momentu, kiedy "Ojciec" postanowił się ich pozbyć. Pobił Mojżesza i wrzucił go do rwącej rzeki. Chłopiec, praktycznie skazany na śmierć cudem ocalał, dzięki dwóm mnichom Mikołajowi i Romusowi, którzy od tej chwili staną się jego najlepszymi przyjaciółmi. Wraz z nimi trafia do klasztoru, gdzie nauczyciel Ulrich odkrywa jego niezwykły głos, na punkcie którego wpada w obsesję. Poza murami klasztoru poznaje Amalię, której matce śpiewa przy łożu śmierci. Dziewczyna staje się jego przyjaciółka i powierniczką, a później największą miłością życia... Jego życie rujnują jednak wydarzenia pewnej nocy, kiedy Ulrich wraz z doktorem Rapucci zmieniają go w musico.

Akcja powieści toczy się w XIII wieku, kiedy kastraci uważani byli za Anioły o przepięknym głosie, a wśród tych Aniołów, Mojżesz zyskał sławę największą, czego dowiadujemy się już na pierwszych stronach powieści.
"Dzwony" to niezwykle udany debiut literacki Richarda Harvella, który za sprawą słów, potrafi wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój...
"Dźwięk rozlał się po dolinie. Był drażniący niczym zardzewiałe zawiasy, dudniący niczym lawina, przenikliwy niczym wrzask i kojący niczym szept matki"
Życie bohatera jest trudne, pełne smutku, bólu, cierpienia, ale dosięga on zaszczytu poznania prawdziwej miłości, spotkania bratniej duszy, która nie zważa na jego ograniczenia cielesne. Autor zachował odpowiednie proporcje miedzy tymi uczuciowymi biegunami, nie przytłacza nas ogromem cierpienia, ani też nie drażni ckliwą opowieścią o miłości.
"Dzwony" intensywnością dźwięku przypominały mi "Hiszpański smyczek" Andromedy Romany-Lax. O ile tam przebrzmiewał dostojny pogłos wiolonczeli, o tyle tutaj słyszymy echo pieśni wykonywanej przez Mojżesza w klasztornych murach, czy też akty cudownego "Orfeusza i Eurydyki" na wiedeńskiej scenie.
Żałuję, że tak mało miejsca autor poświęcił na karierę genialnego musico, ponieważ historia kończy się zanim, młody już wtedy mężczyzna, ją rozpoczął. Niemniej może to i lepiej, że Harvell pozostawia nam miejsce, dla pobudzenia wyobraźni.
"Dzwony" czyta się jednym tchem, nie sposób się oderwać, a ze wszystkich stron atakowani jesteśmy całą gamą emocji. Oby trafiało się więcej takich debiutów, gdyż książką jest po prostu świetna.

Jeżeli macie ochotę "usłyszeć" piękna historię, to polecam "Dzwony"!

16 komentarzy:

  1. Zobaczymy, zobaczymy...:P
    Ps. Widzę, że "Mała matura" już się czyta!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jest, może jeszcze nie w tej chwili, ale idzie dziś ze mną do pracy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Myślę, że się nie rozczarujesz. Miłej lektury życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej książce się naczytałam i wymarzyłam wystarczająco :)
    Najwyższy czas po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już jedną dobrą recenzje dla tej książki, ale Ty mi o niej przypomniałaś - teraz mam jeszcze większą ochotę by ją przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za niebanalna historia, chętnie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi wspaniale, z chęcią przeczytam! Wpisuje na liste!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja niezmiennie pozostaję pod urokiem "Dzwonów" 8) Czytałam ją kilka tygodni temu, ale ciągle pamiętam te emocje, które towarzyszyły lekturze. Książka naprawdę warta przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ piękna okładka.. I do tego ciekawa fabuła i zachęcająca recenzja. Muszę ją przeczytać:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o tej książce jakiś czas temu i już wtedy mnie urzekła. Potem o niej zapomniałam i dopiero dzięki tobie przypomniało mi się, że muszę ją nabyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Już sama okładka zachęca do sięgnięcia po tę książkę :)
    Po Twojej recenzji chcę "usłyszeć" tę piękną historię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna okładka, lecz nie wiem czy książkę przeczytam. Ostatnio jestem uczulona na religię. Przeczytałam w Twojej recenzji imię Mojżesz i od razu mnie odtrąca.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wydaje się nawet ciekawa, więc może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie czytam...i nie umiem się oderwać.
    Ale tu uwaga: akcja powieści nie może toczyć się w XIII w. skoro mowa o muzyce Vivaldiego, prawda?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. "Dzwony" to XVIII- wieczna Europa.

    OdpowiedzUsuń

Baner