Pages

czwartek, 30 stycznia 2014

Wacław Radzwinowicz "Soczi igrzyska Putina"


Soczi... Ta nazwa elektryzuje teraz cały sportowy świat. Już za parę chwil rozpoczną się XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Odkąd pamiętam, to właśnie w czasie zimowych igrzysk moi znajomi wiedzieli, że nie odklejam się od telewizora i nie ma sensu próbować mnie gdziekolwiek wyciągać. Czasami zdarzało mi się brać dni wolne, żeby śledzić zmagania sportowców, a żeby oglądać łyżwiarstwo figurowe, byłam w stanie zarywać noce. Ja tym żyję przez dwa tygodnie!
Na olimpiadę czekam z niecierpliwością od dawna, jednak dopiero kilka tygodni temu zainteresowało mnie miejsce w którym będzie się odbywać. A wszystko za sprawą ciekawego reportażu telewizyjnego. Kiedy więc pojawiła się na rynku książka Wacława Radziwinowicza, postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę. Jak możliwe jest zorganizowanie zimowych zmagań w klimacie subtropikalnym, gdzie w lutym temperatury dochodzą do 20 stopni? W miejscu, które słynie z kurortów, ciepłego morza i uzdrawiających wód?
W Rosji jest to możliwe, a prawda o igrzyskach jest zatrważająca.
"Na długo przed rozpoczęciem olimpiady w Soczi pobity został światowy rekord - okazała się ona najdroższa w historii. Pochłonęła więcej pieniędzy niż wszystkie dwadzieścia jeden poprzednich zimowych olimpiad"
Skąd wzięła się taka suma? Jak wiadomo w Soczi nie było żadnej hali godnej olimpiady, zbudowano więc wszystko co niezbędne. Stadion Balszoj, na którym nie odbędą się żadne zawody, a jedynie ceremonia zamknięcia i otwarcia, hale hokejowe, do łyżwiarstwa itd, powstały więc od zera. Mimo to koszt ich budowy wyniósł dużo więcej, niż podobnych obiektów na Zachodzie. Odpowiedź na pytanie co też stało się z pieniędzmi jest prosta... Zostały rozkradzione. A kradł kto mógł, stąd też ostateczna kwota, jaką wydano to aż pięćdziesiąt jeden mld. USD. Autor w prosty sposób tłumaczy proceder znikania pieniędzy, pokazuje kto i dlaczego zajmuje się poszczególnymi inwestycjami. A im bliżej Kremla, tym lepiej...
"W Moskwie pół żartem, pół serio mówi się, że Rosja już zwyciężyła w nowej konkurencji zimowych igrzysk i należy jej się złoty medal za rekordowy rospił"

Ale ja w zasadzie nie o pieniądzach chciałam... Najbardziej boli sposób w jaki potraktowano ludzi i przyrodę. Dodajmy unikatową na skalę światową przyrodę. Z jaką łatwością przesuwano granice Parków Narodowych, jeżeli nie pasowały do budowy. Jak szybko odeszły z gór niedźwiedzie, a z rzeki Mzymta zniknęły pstrągi, nawet wędrowne ptaki zatrzymują się już gdzie indziej, a wszystko na oczach świata. Bez żadnych konsultacji ekologicznych zniszczono bezpowrotnie, wręcz zmiażdżono przyrodę. Na nic zdał się krzyk Greenpeace'u i WWF, skoro eksperci ONZ dali się omamić obietnicom odbudowy fauny i flory. Tylko czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
Są też ludzie... Jednym osuwają się domy, ponieważ na wzgórze pod którym mieszkają zwieziono tony odpadów, inni te domy stracili bezpowrotnie otrzymując w zamian rekompensaty nieadekwatne do wartości nieruchomości. Mieszkańcy Soczi nie zostali też zatrudnieni do budowy, bo byli za drodzy. Tak naprawdę nic nie zyskali i nie zyskają, oprócz wielu utrudnień. Dla nich bilans z pewnością będzie ujemy.

Wacław Radziwinowicz z reporterskim zacięciem odkrywa kolejne warstwy olimpijskich przygotowań, pod którymi znajdujemy mnóstwo niedoróbek. To tak, jakby dom zbudować na grząskim gruncie. Chwilę postoi, przyjmie gości, a potem się zobaczy... Zatonie, a może cudem ustoi. Soczi, to igrzyska Putina, który pokazuje jak wielką ma władzę i jak potrafi zagrać na nosie największym. Igrzyska się skończą, widzowie szybko zapomną o tym na jakich podstawach zostały zbudowane, a mieszkańcy rejonu będą musieli zmagać się z jeszcze większymi problemami, niż mieli wcześniej. 
Igrzyska to teatr, który reżyseruje Kreml, według scenariusza Putina, a dla miejscowych nie znalazło się miejsce nawet na widowni.
"O igrzyskach w Soczi mówić w Rosji należy jak o nieboszczyku - albo tylko dobrze, albo wcale. Krytyka i żarty skończyć się mogą całkiem niewesoło"

"Igrzyska mogą przynieść Rosji pierwsze miejsce w konkurencji śledzenia sportowców i kibiców"
Teatr od kulis, który prezentuje nam autor, to barwna opowieść o historii regionu, czystkach etnicznych, homofobii, inwigilacji, korkach, drogich mieszkaniach, i wielu innych rzeczach. Naprawdę warto poznać to, czego na szklanym ekranie nie zobaczymy. Zachęcam więc do lektury!
Ciekawość mnie też zżera, czy autor planuje reportaż z tego czasu po. Kiedy kurtyna opadnie, a Putin odwróci twarz w innym kierunku.

3 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa, na pewno przeczytam. A reportaż z perspektywy po byłby bardzo ciekawy, ale coś mi się wydaje, że od takich miejsc nie tylko decydenci się odwracają..

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba tym bardziej przykleisz się do szklanego ekranu i będziesz wypatrywać tego, o czym dowiedziałaś się z książki, co?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosja... Ten kraj jest dla mnie fenomenalny w swoim absurdzie, to smutne. Film widziałem a książkę, jak zdobędę przeczytam. No cóż, pewnie będzie kolejna atrakcja turystyczna, jak dziś Gruzja czy podobne. Jeszcze ta ukraina. To najbardziej dziwna olimpiada w historii. Pozdrawiam nie wesoło...

    OdpowiedzUsuń