Witold
Lutosławski przekonany był, że trzeba „pisać myśleć i mówić o muzyce”[1]. Nie czuję się jednak na siłach, żeby w
kompetentny sposób mierzyć się słowem z muzyką tego formatu. Słabość ta z braku
wykształcenia muzycznego się bierze. Pocieszam się jednak, że miś uszatek o
uchu przyklapniętym też pisać może. Słów więc kilka dla zachęty.
Simon Rattle, zaprogramował w
sezonie 2012/2013 w Filharmonii Berlińskiej cykl koncertów z muzyką
Lutosławskiego. Sam poprowadził kilka wykonań, w tym wydane wspólnym nakładem
Berliner Philharmoniker, Deutsche Grammophon i Instytutu Adama Mickiewicza, w
ramach programu Polska Music – II Symfonię i Koncert fortepianowy.
Koncert fortepianowy
Że zaproszony do wykonania został
Krystian Zimmerman, jeden z najwybitniejszych polskich pianistów, zwycięzca IX
Konkursu Chopinowskiego nie dziwi, wszak, to on długo namawiał Lutosławskiego
do napisania utworu na fortepian i to jemu utwór ten został dedykowany.
Kompozytor myślał o skomponowania koncertu fortepianowego już w latach
czterdziestych, zrealizowany został jednak przez Lutosławskiego dopiero w
ostatniej dekadzie twórczości, obfitującej w dzieła mistrzowskie. To w tym właśnie
czasie rola melodii u Lutosławskiego się wzmaga, zaś kontrapunktu aleatorycznego ulega
zmniejszeniu[2].
Mniejszą rolę odgrywa też przypadek. Koncert składa się z czterech części,
granych bez przerwy, ale posiadających wyraźne zakończenie. Imponująca jest
szczególnie druga część, wypełniona dźwiękami galopującego fortepianu na tle
orkiestry.
II Symfonia
Miała być dla Lutosławskiego
„kolejnym pożegnaniem z orkiestrą”. Zdawał sobie bowiem wyraźnie sprawę z
ograniczającego charakteru utworów orkiestrowych, archaiczności form
zamkniętych i jednoczesnego braku widoków na rozwiązanie tej trudności.
Szukając dróg wyjścia z tego impasu nie chciał jednak tworzyć utworów, które by
oderwane były od praktyki wykonania, a ich rezultat dźwiękowy pozostawałby
wiele do życzenia. Będąc jednocześnie kontynuatorem zachodniej tradycji
muzycznej dzięki śmiałym rozwiązaniom poszerzał horyzonty muzyczne
współczesnych. W odpowiedzi na nieokiełznany aleatoryzm Johna Cage'a,
Lutosławski wprowadzał własne rozwiązanie, który określał jako aleatoryzm
kontrolowany. W II Symfonii stosuje wszystkie te elementy, które rozwijał
i wypróbował w Muzyce żałobnej, Grach weneckich, Kwartecie smyczkowym, Trzech poematach.
Płyta znakomita, słyszana nawet
przygłuchawym – jak moje – uchem, oferuje niesamowite doznania.
Uwielbiam Zimmermana :) A płytę na pewno kupię – słuchałam jej u koleżanki i se zakochałam :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, płyta znakomita :)
OdpowiedzUsuń