czwartek, 2 lutego 2012

Konkurs ze stulatkiem! ;-)


Tym razem, dzięki wortalowi Granice.pl i wydawnictwu Świat Książki mam dla Was egzemplarz książki "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął".

„Szwedzki Forrest Gump”! Setne urodziny, huczna impreza w domu spokojnej starości i Allan, jubilat, który wyskakuje przez okno. Mężczyzna rusza w ostatnią życiową podróż. Na dworcu staje się właścicielem pewnej walizki i od tej pory zostaje poszukiwanym. Przemierza Szwecję, zdobywa przyjaciół i ukrywa się przed prokuraturą, która z czasem chce go oskarżyć o potrójne morderstwo. Snuje także opowieść o swojej przeszłości – okazuje się, że jego stuletnie życie było równie absurdalne, co sama ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Ta książka to także podróż przez XX w. Allan powiada, jak jadł kolację z Trumanem, leciał samolotem z Churchilem, pił wódkę ze Stalinem...


Żeby nie było tak łatwo jak zwykle, musicie odpowiedzieć na pytanie konkursowe i popisać się wyobraźnią...

W Wasze ręce trafia "przypadkiem" milion... Jakie szalone (o tych mniej szalonych też możecie pisać ;)) pomysły zrealizowalibyście za taką górę pieniędzy?

Na odpowiedzi czekam do następnego czwartku (9.02.2012) do godz. 20.00
Osoby anonimowe proszę o pozostawienie pod wpisem adresu e-mail.

Na koniec zachęcam do przeczytania recenzji "Stulatka...", którą zamieszczałam kilka dni wcześniej (KLIK). Naprawdę warto zawalczyć o powieść Jonasa Jonassona :-)

Powodzenia :-)



30 komentarzy:

  1. Chyba będę pierwsza :) Nie wiem czy szalony, ale przeleciałabym się balonem nad jakiś pięknym miastem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że ja będę druga:p Gdybym miała milion, to moi rodzice nie musieliby pracować za granicą.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. założyłabym mały biznes:) np jakiś dom sztuki, miejsce gdzie młodzi kreatywni mogą pracować. studia foto, studia do rysunku i oczywiście miejsce do posiedzenia i do pogaduch. Wspólne wystawy i zabawy:) aaach marzy mi się prywatne ASP, tylko czy milion wystarczy? :P

    ps będzie też miejsce na czytanie książek oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze kupiłabym ziemię i wybudowała dom moich marzeń taką poczekajkę w którym byłby pokój tylko dla mnie, miałabym mnóstwo zwierząt. Jakby coś zostało pojechałabym SAMA bez męża i dzieci do Indii. Ale ja nie mam szczęscie więc nie wygram ani miliona ani książki. A nie stać mnie żeby ją kupić :(

    OdpowiedzUsuń
  5. A tu jest mój blog http://uzaleznionaodczytania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze kupiłabym ziemię i wybudowała dom moich marzeń taką poczekajkę w którym byłby pokój tylko dla mnie, miałabym mnóstwo zwierząt. Jakby coś zostało pojechałabym SAMA bez męża i dzieci do Indii. Ale ja nie mam szczęscie więc nie wygram ani miliona ani książki. A nie stać mnie żeby ją kupić :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym miała milion do swobodnego wydania dofinansowałabym wszelkie badania naukowe. Szczególnie zainwestowałabym w badania dotyczące cofania się w czasie abym mogła przenieść się sto lub więcej lat wstecz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Założyłabym fundację pomocy wszystkim i wszystkiemu: zwierzętom, niszczonej przyrodzie, chorym ludziom, dewastowanym zabytkom.
    A sobie kupiłabym miłe małe mieszkanko z widokiem na zieleń i osobnym pokojem na książki :) Miałabym balkon obrośnięty bluszczem i siadałabym tam przy stoliczku z lekturą i herbatą.
    Mam nadzieję, że doczekam balkonu obrośniętego bluszczem i bez miliona ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem osobą szaloną, więc tego typu kwestie nie wchodzą w grę :) Kupiłabym przytulne mieszkanie, a za resztę - dłuuuugi urlop i wyprawa dokąd mnie poniesie. Obowiązkowo Georgia Południowa, Chile, Islandia, Nowa Zelandia (w ramach poszukiwań kiwi i kakapo :)) i Mongolia. Indie, Nepal, Tybet! Achhhhhh! :) I jeszcze aparat kupiłabym z fajnym szkłem i fotografowałabym ptaki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze, kupiłabym sobie kota. Brytyjskiego, nazwałabym go Stanisław, bo siedzi mi już w głowie dobrych kilka lat :)

    Po drugie, urządziła w domu wymarzony kącik do czytania :) Mam już zapisanych tyle inspiracji, że nic tylko wziąć się za to!

    Po trzecie, kraina Majów, Inków - to wszystko na mnie czeka! Wystarczy plecak, mapa, przewodnik i znikam poznawać te zaczarowane światy a później napisałabym książkę :)))

    A po czwarte, marzy mi się otwarcie księgarni, ale takiej z prawdziwego zdarzenia. Takiej, jakiej Szkoci jeszcze nie widzieli. Pełna magii, charakteru, tajemnicza, a jednocześnie otwarta. Zapraszałabym literackie znakomitości, piekła babeczki wg. własnego przepisu, podawała kawę w filiżankach i herbatę w kubkach, koniecznie kolorowych :) I mogłabym tak jeszcze długo...

    A na samym końcu, może jakiś tatuaż? ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kupiłabym dom na wsi - na weekendowy odpoczynek. Ale, żeby naprawdę dobrze mi się tam mieszkało wbudowałabym swego rodzaju skrytkę, moją samotnię, do której wchodziłoby się poprzez regał z książkami - tajemne drzwi, które marzą mi się od dawna. Polecam wszystkim molom książkowym - znalazłam nawet wzór (http://bookshelfporn.com/post/668588562):D

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdybym miała milion, to poleciałabym (I klasą) do Andaluzji, Maroka, Peru, Japonii i Australii. Jakby mi jeszcze zostało to wyremontowałabym mieszkanie, kupiła wpuszczaną w podłogę wannę i prawdziwą biblioteczkę na książki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdybym miała milion dolarów, kupiłabym sobie za to górę - dosłownie górę książek!! A potem wybudowałabym dom, taki, żeby je wszystkie pomieścić :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Kupiłabym domek z widokiem na Giewont i niewyobrażalną ilość książek :)))
    Miało być nierealnie i jest :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdybym przypadkiem stała się szczęśliwą posiadaczką takich pieniędzy przez pierwsze kilka dni z niedowierzaniem pewnie przecierałabym oczy ze zdziwienia i co kilka godzin sprawdzała, czy ta zdobycz na pewno należy do mnie ;)
    Potem, zakładając, że chcę dożyć 100 lat, czyli przede mną jeszcze 8 dekad życia, podzieliłabym te pieniądze na 8 równych części. Każda część na jedną dekadę. Wiedząc, że na każde 10 lat mam do rozdysponowania określoną kwotę, nie przesadziłabym z wydawaniem, a z tym - wiadomo- najłatwiej:) W końcu stając się niespodziewanie bogatym, głupio byłoby któregoś dnia obudzić się biednym ;)
    Do szaleństwa mi (niestety) daleko, więc przypuszczam, że z ciężkim sercem przychodziłyby mi szalone wydatki. Niech więc największą ekstrawagancją będzie umieszczenie każdej z ośmiu porcji świeżo zdobytego majątku w innym banku...

    OdpowiedzUsuń
  17. A moim, z pewnością, niespełnionym marzeniem (No właśnie chyba, że dostanę milion:D) jest otworzenie wielkiej biblioteki w moim mieście z masą różnych książek, jako że funkcjonująca już biblioteka miejska nie jest doskonale zaopatrzona. :( Kupiłabym czarnego astona martina i jeździłabym nim wszędzie. :D Resztę pieniędzy ulokowałabym na koncie. A co, jak szaleć to szaleć. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Kupuję stary camper. Tankuję do pełna. Robię trasę przez całą Polskę, zabierając ze sobą napotkanych autostopowiczów. Codziennie gdzie indziej, codziennie coś nowego. Jeśli kasy starczyłoby to zahaczę o Czechy, Węgry.

    Później jakbym miała masę wspomnień, osiadłabym się w małej, drewnianej chacie w Sudetach.

    OdpowiedzUsuń
  19. ohh trochę tych szalonych rzeczy nazbierałoby się ... po pierwsze kupiłabym sobie prywatny, nie za duży samolot. Pierwszy mój lot odbyłby się nad warszawskim ośrodkiem WORD z transparentem, że prawko mi już loto...( no bo ile można mieć podejść- po 7 razie się już odechciewa, a 13-sty egzamin niestety nie jest darmowy). Następnie zabrałam bym grupę przyjaciół na wycieczkę na cudną wyspę Bora-Bora, w celu zapomnienia o 30 stopniowych mrozach! oj i tam to by się wtedy szalone rzeczy działy: "tańce, hulanki, swawole; cha cha, chi chi, hejza, hola!", skoki bungee, nurkowanie wśród rafy koralowej, paralotnie itp. itd.. Oprócz tego zagrałabym w milionowym odcinku „Mody na sukces”, w którym odbiłabym Ridga Brook:P! Poza tym sama bym nakręciła film, ale raczej innego gatunku niż wyżej wspomniany…. Co więcej do tego czasu, aż wygram milion pewnie już będą możliwe loty w kosmos, więc zafundowałabym sobie takie wakacje- może lot na Wenus. Później na podstawie moich wspomnień wydałabym książkę- oczywiście byłby to bestseller!:) A z bardziej przyziemnych rzeczy to próbowałabym uszczęśliwić swoich najbliższych i sprawić by ten świat stał się choć troszkę lepszy.

    MagdaLena
    a.t.magda.lena.mail@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzy szalone pomysły na wydanie miliona od ręki:
    - urządzić dziadkowi setne urodziny, tak żeby jednocześnie spełnić jego marzenie - tj. sprowadzić specjalnie dla niego Hołd Pruski i zawiesić w jego pokoju, aby mógł przez cały dzień podziwiać,
    - upamiętnić ciocię - poetkę, niedocenioną w swojej miejscowości i wystawić jej pomnik ze spiżu. W tydzień. Z wielką pompą na otwarcie,
    - na Pałacu Kultury wywiesić wielki transparent na całą jego wysokość z wyznaniem miłosnym i w ten sposób pomóc oświadczyć się pewnemu amantowi, niepewnemu swoich uczuć i zyskać za to dozgonną wdzięczność przyszłych narzeczonych.
    Zorganizowałabym również konkurs (do wygrania byłyby książki albo bony na nie o niebagatelnej wysokości, aby uszczęśliwić innych miłośników czytania). Pytanie konkursowe brzmiałoby:z jakiej, czyjej książki pochodzą prezentowane powyżej pomysły?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja należę do tych bardziej praktycznych osób i z pewnością nie wywaliłabym kasy od tak (chociaż miliona pewnie nie da się wywalić od tak :D). Największą część pieniędzy oddałabym do banku, żeby mi rosły odsetki, być może zainwestowałabym w coś na giełdzie z pomocą specjalistów. Fundnęłabym sobie oczywiście wycieczkę z ukochanymi ludźmi w najpiękniejsze miejsca na świecie i w te, o których od zawsze marzę. Później nie stresowałabym się tak studiami, jak to jest teraz, bo wiedziałabym, że mam jakieś wsparcie w razie gdyby coś nie wyszło. A po ukończeniu studiów otworzyłabym własne wydawnictwo książkowe i zbudowała śliczny dom :) No i oczywiście kupiłabym sobie super furę, ale nie taką super-super tylko super, żeby mi jej w 5 minut nie ukradziono :D I mogłabym już nią jeździć na uczelnię, a nie pociągami :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Gdybym miała milion złotych to z pewnością jakąś cześć tego wydałabym na książki. Wybudowałabym sobie swoją ogromną bibliotekę (taką o antycznym wyglądzie) i gromadziła tam książki z całego świata. Poza tym z chęcią wybrałabym się na jakąś wycieczkę dookoła świata na której miałabym możliwość zwiedzenia najciekawszych miejsc na ziemi. :)

    monia50@go2.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Gdybym miała milion(cóż to za marzenie ;) w pierwszej kolejności dofinansowałabym schronisko dla psów w moim mieście, następnie wybudowałabym sobie własną przystań, miewielki, wymarzony domek pełen książek i kwiatów z ogromnym kominkiem i pięknym fotelem bujanym. Jeśliby cokolwiek z tego zostało to wykupiłabym podróz do Nowej Zelandii szlakiem filmowym "Władcy Pierścieni".

    OdpowiedzUsuń
  24. Niewątpliwie na mojej liście "milionowych" spraw oprócz kwestii mieszkaniowo-przyszłościowych znalazłyby się:
    - kawiarenka (odpływająca)
    - książkownia
    - kotowisko
    - muzykalnik
    - szafa z drzwiami do Narnii
    - zaczarowany kuferek Miki - Mola
    - bilet na pociąg z peronu 9 i 3/4
    - kapelusz maga Rincewinda
    - dywanikowa torba i parasolka z papuzią główką Mary Poppins
    - o, i koniecznie śniadanie u Tiffany'ego.

    I kot rasy main coon z uśmiechem rodem z Chesire.

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie przepadam za szalonymi pomysłami. Po prostu dzięki tym pieniądzom mogłabym sprawić,że moi Rodzice nie musieliby tak ciężko pracować.Wskutek czego byłabym naprawdę szczęśliwa.

    Pozdrawiam :)
    hiperbola@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. oooo ale bym była bogataaa :)) no i wkońcu skoczyła ze spadochronem i miałabym marzenie aby adam małysz przewiozł mnie autem bo jakoś chciałabym ocenic jak jezdzi bo mysle że lepiej skacze :) i bym chciała do chin pojechać i zobaczyc pozwiedzać i wogóle ciekawią mnie te made in china moze bym cos podpatrzyła :) kupiłabym tonę albo dwie słodyczy :) hmmm kupiłabym cały sklep z odzieża albo nie sklep a tylko odzież albo nie wszystkie ciuchy w moim rozmiarze z 5 ulubionych sklepów :) aaa i oczywiście kupiłabym torebkę za tysiące a co! chociaż raz poczułabym się jak gwiazda :)


    anusia12346@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  27. Połowę zdefraudowałabym na mieszkanie, prawo jazdy i samochód, jedną czwartą wrzuciła na lokatę, a za resztę... ruszyłabym w podróż, gdzie nikim i niczym nie musiałabym się przejmować, zaszalałabym, zrobiłabym tatuaż, skoczyła na bungee, nauczyłabym się pilotować samolot i skoczyłabym ze spadochronem, pływałabym z rekinami... a potem wybrałabym się do Japonii na rybę fugu - jeśli bym to przeżyła, pojechałabym na jakiś szalony karnawał, Sylwestra spędziłabym głaszcząc lwy w Afryce. Potem przywiozłabym jednego do mojego mieszkania i byśmy sobie razem mieszkali. I wyprowadzałabym go na smyczy!
    A potem stałabym się sławna.

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj, taka suma pieniędzy :) Najpierw uregulowałabym wszystkie długi rodziców i zafundowała im nowe auto ze sporym zapasem paliwa. Później odpaliłabym coś rodzeństwu - starszemu bratu opłaciłabym wesele, starszej siostrze dołożyła się do jej marzeń a młodszy brat dostałby pieniądze na lokatę, żeby nie zgłupiał. Troszeczkę dałabym fundacjom, które zajmują się poważnymi chorobami. A za resztę kupiłabym sobie samochód, dom pod Krakowem, wszystkie książki o których marzyłam od dawna, i duuużo płyt z muzyką, żeby nie piracić. Chodziłabym na wszystkie kabarety w okolicy i koncerty lubianych kapel. I oczywiście odwiedziłabym kilka miejsc na świecie. Już ja bym wiedziała, co z tymi pieniędzmi zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja krótko i na temat: za tego "przypadkowego" miliona wybudowałabym bibliotekę, w której miałabym wszystkie wymarzone książki i w której to bibliotece urządziłabym sobie mieszkanko :D A resztę pieniążków (jeżeli by zostały, a mam nadzieję, że tak) podarowałabym moim staruszkom - w pełni na nie zasługują ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdybym "przypadkowo" zdobyła milion to na pewno wybrałabym się ze znajomymi na miesięczną wycieczkę po Europie... pociągiem. Wysiadałabym tam, gdzie by mi się chciało, jechała tak długo jak chcę i wszystko bym fotografowała, żeby później stworzyć dziennik podróży (może nawet udałoby mi się go wydać?). Zawsze o tym marzyłam i byłoby to genialnym zakończeniem pewnego etapu życia. Oprócz tego stworzyłabym sobie bibliotekę rodem z Pięknej i Bestii oraz otworzyła pub/klub, w którym byłoby wiele książek z gatunku fantastyki, do tego planszówki i karcianki oraz miejsce, gdzie fani RPG mogliby prowadzić swoje sesje. Najchętniej podzieliłabym lokal na minimum trzy główne sale - dla nieletnich - bez alkoholu, dla niepalących i dla palących. Na ścianach wymalowane mapy magicznych krain, powieszone miecze i kusze (kusza musi być też za kontuarem!), kilka foteli dla osób, które po prostu chciałyby poczytać. A wszystko gdzieś przy uniwerku, żeby studenci mieli blisko :)
    Jako że jestem dość oszczędna, myślę, że wystarczyłoby też na jakąś małą leśniczówkę w środku lasu - byle z wi-fi :)

    OdpowiedzUsuń

Baner